poniedziałek, 19 lipca 2010

98 - FOTO: Perito Moreno, El Chalten, Fitz Roy

Kolejna porcja zdjęć:

Ładnie ostrzyżone drzewa w Punta Arenas.

Jedna z przystani niedaleko lodowca Perito Moreno (druga jest pod drugiej stronie lodowca). Jednakże z lądu ogląda się tak dobrze lodowiec, jak z amfiteatru, że oglądanie lodowca ze statku jest zbędne zwłaszcza, że zatrzymują się dosyć daleko od czoła lodowca. Najbliższe tarasy widokowe na lądzie są bliżej.

Na tym i kolejnych dwóch zdjęciach słynny lodowiec Perito Moreno wraz z otaczającymi górami. Lodowiec schodzi z Południowego Lądolodu Patagońskiego.





Jezioro Argentino z otaczającymi górami.

Lodowiec Perito Moreno, mniej więcej 200m n.p.m. Argentyna.

Oberwanie fragmentu lodowca, inne niż to prezentowane na zdjęciach zamieszczonych podczas wyprawy. Takiemu oberwaniu towarzyszy huk, poza tym ciągle przesuwający się lodowiec, ciągle pracujący wydziela inne ciekawe odgłosy.

Oderwane kawałki lodu w charakterze gór lodowych pływają po jeziorze, czasami przemieszczają się na znaczne odległości, daleko od lodowca, co daje fajne efekty.

Charakterystyczny niebieski lód lodowcowy.

Druga odnoga jeziora Argentino, które rozdziela na dwie części lodowiec Perito Moreno.

Na tym i kolejnych dwóch zdjęciach postrzępiona powierzchnia Perito Moreno. Jeśli ktoś nigdy nie chodził po lodowcu, to warto przepłynąć statkiem na drugą stronę brzegu, gdzie z przewodnikami, którzy dysponują sprzętem, można się przejść po jego skraju. Przygotowana trasa jest prosta, jest to rozrywka dla każdego, nie wymaga żadnych umiejętności, jedynie pewnej sumy pieniędzy, a Argentyna tania nie jest(wydatek ok. kilkudziesięciu dolarów, a spore koszty generuje już dojazd do lodowca i parku narodowego).





Czoło lodowca. Liczne ścieżki i tarasy widokowe pozwalają obserwować go z różnych stron, z różnej wysokości. Podczas mojego pobytu zwiedzaniu towarzyszył bardzo silny wiatr, było też zimno. Ale lodowiec jest tak niesamowity, że cała reszta nie ma znaczenia. Ogromny lodowiec i półwysep do którego prawie dobija stwarzają wyjątkowe dobre warunki do jego podziwiania.

Widać resztki lodowca na brzegu, wąski przesmyk i ścianę lodu. Więcej w tym temacie przy skanie poniższej widokówki.

(kliknij na skan widokówki aby powiekszyć) Most lodowy ostatecznie zawalił się wg hiszpańskojęzycznej wikipedii 9 lipca 2008r., jego fragmenty odpadały już w latach wcześniejszych. Na skanie widokówki świetnie widać ten proces. Wpierw normalnie fragment lodowca – jego czoła – przylegał do lądu, niewielki fragment jego zajmując. Woda próbująca się przedostać z jednej części jeziora Argentino do drugiej zaczęła żłobić tunel w lodzie, w konsekwencji wpierw powstała brama lodowa(lodowcowa) a na skutek odpadnięć lodu most lodowy, który wiadomo było, że wcześniej czy później zawali się. Czoło lodowca to miejsce jego topnienia, granica jego zasięgu. Po zawaleniu się mostu fragment lodowca pozostał na lądzie co na wcześniejszym zdjęciu i jeszcze lepiej na następnym widać (stan na początek marca 2010). Ten lód bardzo powoli topnieje, ale jednak i w końcu zniknie. Nie można jednak wykluczyć w przyszłości, że czoło lodowca znowu dobije do lądu i całkowicie rozdzieli jezioro Argentino na dwie części. Na razie jednak pomiędzy lądem a czołem lodowca istnieje wąski przesmyk wodny. Lodowiec ten obecnie nie ulega skutkom globalnego ocieplenia, kwestionowanego przez część naukowców.

Przybliżenie miejsca, gdzie kiedyś był most lodowy.

Na tym i kolejnym zdjęciu fragment lodowca, który jeśli nie mojego dnia pobytu, to niewiele później oderwał się i wpadł do jeziora.



Na tym i kolejnym zdjęciu warto zauważyć, że lodowiec znajduje się w sąsiedztwie lasu co czyni widoki jeszcze bardziej efektownymi. Od skalnych zlodowaconych szczytów na horyzoncie wraz z lądolodem, po czoło lodowca i gęsty las.



Fragment szerokiego na dobre kilka kilometrów czoła lodowca. Niestety prawie cały Park Narodowy Lodowców jest rezerwatem ścisłym, niedostępnym dla ludzi. Znając Argentyńczyków – chorych biurokratów, którzy potrafią nawet zamykać góry, wątpię czy udałoby się uzyskać chociaż jednorazową zgodę na wyprawę po fragmentach ścisłych. Większość lądolodu jest co prawda po stronie Chile, ale i Chilijczycy pod tym względem są też biurokratami.

Oto piękna lodowa ściana zbudowana z niebieskiego lodu lodowcowego. Wrażenie niesamowite, a wiele lodowców już widziałem, nawet wpadających do jezior.

Główna ulica w El Calafate.

Czoło lodowca Viedma wpadającego do jeziora o tej samej nazwie. Zdjęcie zrobione z autobusu a więc jakość zdjęcia jest słaba.

El Chalten (ok. 400m).

El Chalten na zdjęciu, podobnie jak El Calafate, rozwija się i rozrasta dzięki turystyce. El Chalten to mekka dla ludzi uprawiających wspinaczkę skalną i lodową. Wkoło piękne skały, nie brakuje też lodowców, a w wiosce widziałem z jeden czy dwa sklepy ze sprzętem wspinaczkowym i sztuczną ściankę wspinaczkową. Oprócz typowej skalnej wspinaczki, nad wioską są skały świetne do boulderingu.

El Chalten. Koń w dzikich rejonach Patagonii jest jednym ze środków transportu.

Cerro Solo 2121m.

Na tym i kolejnych dwóch zdjęciach Fitz Roy 3375m(inne dane 3405m)i Cerro Poincenot 3002m widziane i z El Chalten i z niedużej góry za El Chalten.




pozdrawiam
Gregor

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz