niedziela, 26 września 2010

131 – FOTO – Jedzenie cz. 2 (ostatnia)

U Padre Roberta Nurczyka w Lupercio, Brazylia.




Na spotkaniu młodych u Roberta. Jak przystało na gospodarza rozdziela pizzę.




W Brazylii popularne są restauracje samoobsługowe i są zazwyczaj rozsądne cenowo (standardowo od ok. 6$ do 17-20$, bez napojów), co w bardzo drogiej Brazylii ma znaczenie. Płacisz raz, jesz ile chcesz i masz duży wybór (dochodzi też kultura gości, którzy nie rzucają się na jedzenie, umiar jest zachowany). Są normalne naczynia, sztućce, nie plastiki. Dodatkowo płaci się za napoje i nieraz za desery. Do wyboru są różne mięsa, zawsze jakaś ryba, dania bezmięsne, sałatki, surówki, nieraz kilka rodzajów jajek od różnych ptaków, sosy, owoce, kilka rodzajów deseru. Rzadko jednak mięso prosto z pieca czy rusztu pracownik restauracji kroi i od razu serwuje jak na zdjęciu (rozpływało się w ustach). Na dwóch zdjęciach z deserem widać charakterystyczne ciasto budyniowe, bardzo popularne w Brazylii, oraz koszmarnie słodkie syropy do niego, które też tam bardzo lubią.

















W gościnie wśród pół uprawnych, łąk i lasów w parafii Padre Zdzisława Nurczyka.

Robert przygotowuje mielone.

Polski obiad u Zdzisława.

Brazylijczycy lubią zatopione orzechy zdaje się, że w karmelu, jest to dosyć twarde i bardzo słodkie.

U starszej sympatycznej parafianki Roberta – Sonii – na obiedzie. Gołąbki, ale inne niż u nas, kurczak, coś jak risotto i budyniowe ciasto





A to w drodze do Foz de Iguacu obiad w samoobsługowej restauracji, zdaje się że kosztowało to 11 reali (ok. 6$) plus 1,5 reala za colę (prawie dolar)

Jajecznica ala Robert

Misja zrobiła z Roberta niezłego kucharza.







Piwo w barwach federacji piłkarskiej Brazylii, wino Norton z argentyńskiej Mendozy, pinga (charakterystyczna w Brazylii wódka z trzciny cukrowej), mleko kokosowe i napój z guaraną (również charakterystyczne dla tych terenów).

Jeden z posiłków u Roberta

Kurczak, czyli tradycyjne jedzenie na festach, ta akurat w sąsiedniej parafii w stosunku do Roberta, gdzie księdzem jest Hindus

Brazylijskie owoce

W gościnie u rodziny z parafii Roberta. Na jednym ze zdjęć widać taką zmieszaną papkę, ale to nie mięso, tylko słodki deser










Festa u księdza Zdzisława w Ocaucu. Festy przebiegają w charakterystyczny sposób, w zakresie jedzenia odbywają się w przyparafialnych salach, jedna na zdjęciu. Parafia sprzedaje kurczaki z rożna, kluski ziemniaczane, frytki, pierogi itp., do tego alkohole. Jest to rodzaj festynu, są też różne inne atrakcje pozakulinarne.











A to kolejny polski obiad u Padre Zdzisława

Śniadanko u Roberta.

Kotleciki u Roberta






W Marilii. To tamtejszy fastfood, stosunkowo niedrogi. Kurczak i placuszki serowe.

Lody w Marilii, najlepsze jakie jadłem w Ameryce Południowej. Drogie, ale naprawdę dobre. Po lewej mój zestaw, po prawej Roberta.

Kolejne śniadanko u Roberta

Kolejna wizyta u zaprzyjaźnionych parafian Roberta. Iście królewski obiad.







Sałatka z avocado przygotowana przez Roberta. Sałatki z avocado są bardzo popularne w Ameryce Południowej dodawane do wielu potraw, w tym fastfoodów.

Śniadania w hostelu Moneda w Mexico City






Obiad, meksykańskie piwo i śniadanie na pokładzie samolotu linii Mexicana z Mexico City do Londynu. Oprócz tego były jeszcze przekąski podawane podczas trwania lotu.






Pozdrawiam
Gregor

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz