niedziela, 17 października 2010

136 – FOTO – Brazylia (brzydka, biedna – nowoczesna, bogata)

136 – FOTO – Brazylia (brzydka, biedna – nowoczesna, bogata)

Oto próbka z większej ilości posiadanych zdjęć.

Część zdjęć została zrobiona przez szyby różnych pojazdów.

„brzydko, biednie”

Sao Paulo. Takie obrazki nie są tam obce. Ale gdzie się ich nie spotyka. Czy Londyn, czy Warszawa, Mexico City, Pekin, Moskwa czy Rzym, wszędzie takie obrazki się spotyka, w Brazylii też, gdzie oprócz kilkudziesięciu procent bogatych i zamożnych ludzi, jest też sporo biednych.











Obrzeża centrum Sao Paulo. W jednym miejscu światowo w innym tak jak na zdjęciu

Centrum Sao Paulo

Centrum Sao Paulo to nie tylko piękne szklane wieżowce, zadbane ulice, ale też takie paskudztwa.

Mazanie po murach to nie tylko polska specjalność.

Bezdomni w parku i na ulicy (Sao Paulo)

Centrum Sao Paulo

Poza centrum Sao Paulo, gość który padł na przystanku, pewnie był pod wpływem narkotyków.

Kontrast. Nowoczesne centrum, dobre samochody, ale też facet ciągnący wózek z jego „skarbami”.

Fawele (Favele) na obrzeżach Rio z jednej strony, a z drugiej na dobrym poziomie autostrada.




Fawele (dzielnice biedoty) w Rio.





























Centrum Rio de Janeiro

Centrum Rio, które jest mało przyjemne i jak widać też zaśmiecone









Bezdomni w Rio

Fawela Santa Teresa widziana z zabytkowego tramwaju.

Lokalna droga koło Lupercio. Oprócz wielu dobrych są i takie. Nie brakuje też szutrowych, ale w tak ogromnych kraju, trudno do kilku chatek budować kilkadziesiąt kilometrów asfaltowej drogi. Jednakże te szutry czasami są całkiem niezłe.

Fawele na przedmieściach Sao Paulo.





Blokowiska w Sao Paulo, tak samo brzydkie jak te polskie, ale przynajmniej odnowione.

Fawele na przedmieściach Sao Paulo





Fawela na przedmieściach Sao Paulo, ale i ścieżka rowerowa, były też boiska.

„nowocześnie, bogato”


Sao Paulo. Miasto wieżowców.

Takie budynki i wielopasmowe drogi to normalne widoki w Sao Paulo.

W Brazylii dbają bardziej o sprzątanie po zwierzętach, o segregację odpadów niż w Polsce. Ale jest to uzasadnione zważywszy, że generalnie kraj ten jest wyżej rozwinięty od nas.

Kolejny kraj Ameryki Południowej i kolejna zewnętrzna siłownia w parku. Jakiś miesiąc temu, w stosunku do publikacji postu, pokazywano pierwszą taką w Polsce, tylko nie wiem czemu adresowaną głównie do osób starszych jak wynikało z materiału prasowego. W Ameryce Południowej takich placów widziałem wiele.

Sao Paulo wieczorem. Miasto robi wrażenie. Przy nim Warszawa, to niezbyt duża dzielnica.

Na większym zdjęciu przedszkole w Sao Paulo, na mniejszym zabawki dla dzieci zaprzyjaźnionej rodziny w prowincjonalnym Lupercio.

Metro w Sao Paulo. Obecnie kilka linii, kolejne kilka w budowie (trwającej wielokrotnie krócej niż w Polsce, a jakość i zaawansowanie metra wyższe niż w Polsce). Jest to młody system, początek funkcjonowania to 1974r. Dziennie przewozi średnio niecałe 4mln ludzi (ok. milion więcej niż kilkukrotnie większy system metra londyńskiego, skądinąd bardzo drogiego). Na zdjęciach widać stacje, w tym kilkupoziomową stację przesiadkową między liniami. Metro dociera do dworców autobusowych i kolejowych, jest z nimi połączone (to nie Warszawa). Na największych stacjach są barierki, pod które równo podjeżdżają drzwi metra. Dzięki temu unika się chaosu, a momentami jest tam naprawdę tłoczno. Metro na głównych odcinkach w godzinach szczytu kursuje co minutę, a składy są długie jak i perony. Na zdjęciach widać też ładnie dopasowane architektonicznie wejście do stacji metra (to nie Warszawa) i budowaną stację metra na obrzeżach miasta na dwóch ostatnich zdjęciach. Stacja Butanta była prawie skończona i robiła bardzo dobre wrażenie (bo to również nie Warszawa – pastwię się nad tą linią od zawsze (i nie przestanę), bo nigdzie na świecie nie widziałem tak dziadowskiej linii metra i o tak nieracjonalnym przebiegu, a do tego tak uporczywie głośnej). Na jednym ze zdjęć wkleiłem mniejsze z pobliskiej stacji benzynowej, z cenami paliw. A i jeszcze jedno, ci robotnicy na budowie stacji pracują mimo tego, że 15:00 dawno minęła.

















Wielopasmowe drogi, nowoczesne wieżowce mieszkalne i ścieżki rowerowe nawet w dzielnicach biednych faveli. A apropos ścieżek rowerowych, których w Polsce praktyczne nie ma, to w moim rodzinnym Bytomiu kolejna z nieudolnych ekip rządzących postanowiła w parku miejskim wybudować ścieżkę rowerową. Szumnie ten fakt zapowiadano, a efekt jest taki, że ścieżka zamiast wokół parku, biegnie tylko wzdłuż jednej pierzei i zahacza o kawałek drugiej, a poza tym wertepy i błoto. Oczywiście na owej znikąd donikąd ścieżce rowerzystów jak na lekarstwo, ale za to pełno pieszych, matek z dziećmi i z wózkami, ewentualnie uczy się tam dzieci jeździć na rowerze (to tak jakby ktoś pierwszy raz wsiadając do samochodu w życiu postanowił uczyć się tego na autostradzie). Za zwrócenie uwagi, że to ścieżka rowerowa a nie deptak (obok jest nowy chodnik), to można w najlepszym razie zostać wyzwanym od ch….w, a w najgorszym dostać po mordzie. I w Polsce tak jest k…..a zawsze i ze wszystkim! Dlaczego?!

Komunikacja naziemna w Sao Paulo.

Morze wieżowców.

Takich dworców autobusowych w centrum i nie tylko nie brakuje (połączone są z drogami szybkiego ruchu, koleją, metrem, prowadzą do nich tunele i bezkolizyjne ścieżki dla pieszych co też widać na zdjęciach). W Ameryce Łacińskiej wiedzą, że tylko sprawna, wygodna, szybka i rozsądna cenowo komunikacja publiczna przyciągnie klientów i zniechęci od używania samochodów. Polskie duże miasta osiągną pod tym względem poziom dużych miast Ameryki Łacińskiej w tym względzie najwcześniej za kilkadziesiąt lat, tylko oni znowu w tym czasie nam uciekną.





W Instytucie Butanta w Sao Paulo. Produkuje się tam szczepionki, są miliony węży i innych zwierząt. Około 10 muzeów i kolejne kilka miejsc wystawienniczych, ale także sale chemiczne do nauki. Taka na zdjęciu, podczas mojej wizyty w instytucie było tam pełno wycieczek, uczniów. Zabawa-nauka w laboratoriach sprawiała im wiele frajdy.

Takich wieżowców w Sao Paulo jest pewnie kilkadziesiąt tysięcy. W końcu największe miasto całego kontynentu.

São Paulo-Guarulhos International Airport. Ok. 22mln pasażerów w 2009 i ponad 350tys. ton cargo. To nie jedynie lotnisko w tym mieście, Congonhas Airport obsłużyło ok. 14mln pasażerów, jest też kilka małych lotnisk.









Drogi w Brazylii są dobre, ale płatne i drogie jak wszystko w Brazylii. Polska przy Brazylii jest tanim krajem. Podróżując autobusami po Brazylii jest obowiązek zapinania pasów i co ciekawe dosyć solidnie przestrzegany przez pasażerów. Nikt nie musi ich pilnować, ścigać. Siadają i się zapinają. Zdają sobie sprawę, że to kwestia bezpieczeństwa. W Polsce niezmiennie nawet jak są pasy w autobusie ich zapinanie jest powodem do kpiny przez innych pasażerów. Mówią, że tylko cieniasy zapinają pasy. A ja twierdzę, że tylko cieniasy ich nie zapinają, choć osobiście nie zawsze to czynię.

Parking przy autostradzie i przykład autobusu jakimi kursuje się po tamtejszych drogach. Bardzo wysoka jakość. Polskie nowe nieliczne autostrady z infrastrukturą odstają od wielu brazylijskich. Autostrady w Brazylii robią wrażenie, niektóre są kilkupoziomowe, mają wiele pasów ruchu w każdą stronę i biegną na wysokich wiaduktach. Coś niesamowitego. Podobne widziałem tylko w Chinach, Meksyku i w Indiach(w budowie).








Dworzec autobusowy w Marilii ok. 500km na zachód od Sao Paulo. Dworce autobusowe w Brazylii są na bardzo dobrym poziomie. Liczne kasy, liczne firmy przewozowe, sklepy, poczekalnie, miejsca gdzie można coś zjeść, parkingi, liczne bankomaty(których jest dużo więcej w Brazylii, nawet w małych miejscowościach, niż w Polsce).





Sprzęt w parafii Roberta w Lupercio. Tamtejsze kościoły są dobrze wyposażone.

Takich miejsc gdzie można spędzić wolny czas w Brazylii jest pod dostatkiem, także na prowincji. Tutaj w Lupercio i w sąsiedztwie Lupercio. Jako, że byłem tam w okresie zimy (na ogół około 15-20stopni C w nocy i około 25-30 w dzień, choć bywało wyraźnie chłodniej), to dla nich nie są to warunki pogodowe do kąpieli w basenach. Ale w zamian były urządzenia do zjazdów na linie (np. tyrolka nad jeziorem) itp. atrakcje.




Domy na prowincji. Na drugim zdjęciu zaprzyjaźniona Sonia z Lupercio, widać też mały basenik przed domem. Widać też, że mimo zaawansowanego wieku, jest w świetnej formie i żyje na wysokim poziomie, o ile pamiętam samotnie. Wielu starszych ludzi w Brazylii imponowało mi wyglądem, formą i to nawet po 70-tce. Dbają o siebie, modnie się ubierają. W Polsce jak nieraz widzę „50-letnie staruszki”, a to częsty widok, to naprawdę robi się smutno, jak w takim wieku można być w tak złej formie. Warto też zwrócić uwagę, że w takich domach jak na zdjęciach żyją i ci zamożni i ci mniej zamożni, oczywiście wewnątrz jest różnica, ale nawet w tej odległej Brazylii starają się o jednolitą zabudowę, o jednolitą architekturę, dbają w miasteczkach by ta architektura była zwarta, nie psuła otoczenia, nie wyróżniała się w stosunku do niego. Wielka w tym mądrość. Wewnątrz domy były również na bardzo dobrym poziomie.




Drogi w Brazylii, generalnie naprawdę dobre, ale płatne, nawet takie jak na zdjęciu. Ale w zamian otrzymuje się produkt wysokiej jakości. Brazylia to też uprawy. Jadąc z Lupercio do Foz de Iguacu czy do Sao Paulo albo Rio de Janeiro, wszędzie widziałem zaawansowane rolnictwo. Na przykład w Argentynie jest pod tym względem dużo mniej cywilizowanie. Tam rządza lasy tropikalne i inne pustkowia. W Brazylii z tego co słyszałem, jest wymóg by na 20% posiadanej ziemi zachować roślinność pierwotną, czyli np. las tropikalny.





Pisałem o tym skrzyżowaniu na blogu. Połączenie normalnego skrzyżowania z rondem. Super pomysł (choć na pewno droższy niż prostsze skrzyżowania). Jedziemy z Robertem główną drogą i gdybyśmy chcieli w Polsce skręcić w lewo, to musielibyśmy się zatrzymać, zatrzymać ruch za nami(bo dodatkowe pasy do skrętu to rzadkość) i czekać, aż będziemy mogli opuścić skrzyżowanie. W Brazylii mają inne skrzyżowania – praktyczniejsze i bezpieczniejsze. Zamiast robić tak jak napisałem, to z Robertem mogliśmy zjechać spokojnie, bez gwałtownego hamowania w prawo na widoczny pas, nie tamując ruchu i po łuku opuścić skrzyżowanie, przecinając szybko i sprawnie główną drogę. A u nas w Polsce nawet na bardzo ruchliwych drogach krajowych porobiono jakieś idiotyczne niefunkcjonalne ronda, które żadnego problemu nie rozwiązują, powodują jedynie, że na drogach krajowych stoi się przed takimi rondami w korkach (np. DK11), zamiast po tych drogach szybko się poruszać z pierwszeństwem przejazdu. Dodam, że droga na zdjęciu, to nie jakaś główna droga, tylko zwykła, generalnie lokalna, jakich tam pełno.
Warto też zwrócić uwagę, że ograniczenie prędkości, jest dopiero na zjeździe na prawy pas, z którego opuścimy po łuku skrzyżowanie. Ale tak na marginesie, w Brazylii warto przestrzegać ograniczeń prędkości, bo tamtejsza policja jest bardzo sprawna (dużo bardziej niż Polska), fotoradarów nie brakuje, mandaty są dużo wyższe niż u nas, nie ma praktycznie tolerancji na przekroczenie prędkości. Ale są też lepsze drogi.

Ocaucu (miasteczko) – lokalna droga, na mniejszym zdjęciu osiedle na przedmieściach.

Droga którą wielokrotnie przejeżdżaliśmy z Robertem z Lupercio do Marilia. Widać też punkt poboru opłat.

Kolejny przykład dróg na prowincji. Także stacja benzynowa, które w całej Ameryce Południowej są na światowym poziomie (przynajmniej w tych krajach które odwiedziłem).

Marilia (ponad 200tys.mieszk.) – drogi, zabudowa, sala widowiskowa.

Makro Cash and Carry w Marilia, te zielone wiaty chronią samochody przed nadmiernym słońcem.

W Makro w Marilii. Brazylia jest bardzo drogim krajem, a sprzęt elektroniczny, samochody często kilkukrotnie droższe niż w Polsce. Jak na te ceny ilość sprzętów i samochodów u Brazylijczyków jest bardzo duża. Na zdjęciu warto zwrócić na dwa mniejsze zdjęcia w rogach. Na górze jest telewizor, starego typu, a cena 299 reali, czyli za ten malutki telewizorek trzeba było zapłacić 170-180 dolarów amerykańskich. Te dwa małe na dole kosztują niewiele mniej. W drugim rogu widać około kilogramową paczkę orzechów i rodzynek kosztującą 20 dolarów – a zawartość pochodziła z Ameryki Południowej, być może z Brazylii (podkreślę, że mówimy o Makro, czyli miejscu gdzie powinno być w miarę tanio). Aparat fotograficzny (panasonic) który musiałem kupić w Rio de Janeiro, malutki, bo innych nie było, kosztował około 370 dolarów (ok. 1100zł), ten sam model w Polsce kosztował niewiele ponad 300zł, a w Londynie równowartość 250zł. Dodam, że aparat został wyprodukowany w Brazylii w Manaus (Amazonia). To pokazuje skalę w różnicach cen.
Warto też zwrócić uwagę, że dbałość o ochronę środowiska widać w wielu miejscach na świecie, w miejscach w których byśmy się nie spodziewali. Polska na tym tle póki co wygląda bardzo słabo, a gdyby nie pomoc z Unii Europejskiej i narzucane przez nią obowiązki, byłoby wręcz tragicznie. W Brazylii UE nic nie narzuca a na przykład łatwiej tam na sprzęcie jak telewizory znaleźć rzucające się w oczy informacje o klasie zużycia energii niż w Polsce. Bywając w polskich sklepach nieraz nie ma tej informacji wcale, a jak jest to często jest gdzieś na tabliczce z ceną drobnych drukiem, nie rzucająca się w oczy.

Centrum handlowe w Marilii. Na bardzo wysokim poziomie, z kinem wielosalowym (których w Ameryce Południowej nie brakuje). Tego typu obiekty w Ameryce Południowej często były na wyższym poziomie niż w Europie i do tego nieraz wtopione w centra miast(do tego przyzwoita architektura). Co ciekawe, w wielu tamtejszych tego typu centrach są restauracje światowych fastfoodów, np. mcdonald`sa, który często jest w dwóch odsłonach. W jednym miejscu typowa restauracja, w innym miejscu tego samego centrum restauracja z deserami, lodami, kawami itp. I tego typu obiekty są czasami w całkiem niedużych centrach handlowych. Znam w Polsce bardzo duże obiekty, w których nie zechciały otworzyć swoich restauracji firmy fastfoodowe. Niby niewielka strata, bo to mało wartościowe jedzenie i bardzo kaloryczne, ale z drugiej strony pokazuje, że firmom bardziej zależy na Brazylii niż na Polsce i potrafią stworzyć tam takie warunki, by franczyza świetnie się rozwijała.

Lupercio. Samochód policyjny, policja brazylijska z tego co widziałem jest dużo lepiej dofinansowywana niż Polska. Mają dobry sprzęt i działają bardzo profesjonalnie. A policja drogowa jest tak rygorystyczna jak np. w krajach skandynawskich czy w Szwajcarii. Na większym zdjęciu widać budynek prywatnej szkoły wyższej, która się rozbudowuje. Lupercio liczy około 4 000 mieszkańców, a ma swoją szkołę wyższą. Oby tylko jakość kształcenia była inna niż w większości prywatnych polskich wyższych uczelni, których dyplomy często są tyle warte ile papier na którym je wydrukowano.

Elektrownia Itaipu. Wspólne przedsięwzięcie Brazylii i Paragwaju, co zresztą wskazuje napis. Ma też dwóch dyrektorów z dwóch państw. Jest to ogromny kompleks, też atrakcja turystyczna, więc nie zabrakło kina z filmami o tym jak powstawała elektrownia i jezioro. Widać też „rynny” z których upuszczany jest w bardzo efektowny sposób nadmiar wody. Tydzień przed moją wizytą miało coś takiego miejsce. Jako ciekawostkę można dodać, że jest tam park, w którym różni ważni ludzie w świecie posadzili swoje drzewa. I jeszcze jedno, po prawej stronie widać listę największych elektrowni wodnych świata.





Teren wodospadów Iguazu i winda. Pracownik obsługujący windę nie tracił czasu, tylko uczył się angielskiego – brawo (lesson 22, where do you live? …). W Brazylii tak jak w Polsce z językami obcymi jest krucho, w przypadku Polski nie widzę, by zagraniczne wyjazdy do pracy wiele zmieniły w tym względzie.

Dworzec autobusowy w Rio de Janeiro. Bardzo wysoki poziom. Wiele dworców w Ameryce Południowej ma porównywalny standard z terminalami lotnisk.





Rio de Janeiro. System dróg i komunikacji publicznej jest tam na bardzo wysokim poziomie.

Dzielnice Rio: Copacabana i Ipanema. Widać deptaki, ścieżki rowerowe, formy spędzania czasu. O koszach na śmieci też nikt nie zapomniał. Widać urządzenie, które w sezonie pokazuje o sile promieniowania słonecznego, czy można się kąpać czy nie, a do tego skrapla mgiełką wodną, po naciśnięciu odpowiedniego guzika.

Widać starszą panią ćwicząca marszobieg w Copacabanie. Taki widok w Rio czy Sao Paulo nie dziwi. Aktywność fizyczną uprawiają i młodsi i starsi. Trzeba też przyznać, że jest duża dostępność obiektów sportowych. Boiska, baseny, siłownie ogólnodostępne, ścieżki rowerowe to standard. Nawet w takich małych miejscowościach jak Lupercio są baseny, sale sportowe, boiska. W tym względzie Polska ma ogromne zapóźnienia, co widać na międzynarodowej arenie sportowej, jak radzą sobie od wielu lat Brazylijczycy.

Zadbane nadbrzeże w Ipanemie

Tunele w Rio. Jest ich dużo, niektóre mają nawet po kilka kilometrów. Rio przecina sieć dróg szybkiego ruchu, a teren zmusza do budowy licznych tuneli. Na zdjęciu tunel łączący Coapcabanę z Ipanemą (ale można też przejść lądem wzdłuż oceanu)

Copacabana – budowa „wioski piłkarskiej” na plaży w związku z mistrzostwami świata w piłce nożnej w RPA. Na wielkich ekranach można było oglądać mecze.

Corcovado – ostatnie metry do pomnika Jezusa. Dla tych co nie chcą lub nie mogą chodzić są windy i schody ruchome. Gdy je zobaczyłem skojarzyły mi się one ze wzgórzem Montjuïc w Barcelonie, gdzie na wzgórze poprzez tereny parkowe również można się dostać m.in. schodami ruchomymi.

W Brazylii helikoptery to popularny środek transportu i popularny środek zwiedzania. W takich miastach jak Rio czy Sao Paulo helikopter jest często najlepszym środkiem transportu. Takie miejsca jak Corcovado, Pao de Acucar, Iguazu Falls też często zwiedza się z pokładu helikoptera. Na zdjęciu Corcovado i w tle Ipanema.

Maracana – która będzie areną mistrzostw świata w piłce nożnej, kolejnym miastem na liście jest Sao Paulo.
O poziomie rozwoju Brazylii świadczy też fakt, że w najbliższych lata w Brazylii odbędą się i letnie igrzyska olimpijskie i druga co do wielkości impreza świata, czyli mistrzostwa w piłce nożnej. Oprócz tego Brazylia słynie ze sportu w różnych dziedzinach na bardzo wysokim poziomie, z obiektów sportowych jak stadiony, hale sportowe czy tor formuły 1 w Sao Paulo. Oprócz tego są świetne autostrady, tunele, systemy linii metra, lotniska. Na przykład Polska nie byłaby dzisiaj wstanie zorganizować takich imprez. Z trudem radzimy sobie, by sprostać mistrzostwom Europy w piłce nożnej za niecałe dwa lata i to organizując je tylko w połowie, notabene dostaliśmy prawo organizacji głównie dzięki możnym z Ukrainy. Jest to dla nas największe sportowe wyzwanie, infrastrukturalne też. Niestety autostrad i metra i wielu innych rzeczy nie będzie, będą chociaż stadiony.

W sąsiedztwie katedry San Sebastian. Na jednym ze zdjęć odbija się ona w szklanym wieżowcu.





W Brazylii nie brakuje nowoczesnych stacji benzynowych, także miejscowych firm. Jednym z najpopularniejszych i najtańszych paliw w Brazylii jest alkohol. Jeździ na nim wielu kierowców, a producenci samochodów na ten rynek tak konstruują silniki, by nie było problemów z tym rodzajem paliwa.

W okolicy jeziora Rodrigo de Freitag

Taki sprzęt mają strażacy w Rio w dzielnicy Copacabana, ale w innych częściach Brazylii widziałem podobny.

W autobusach w Rio. W mieście tym obowiązuje system, że jest pracownik który sprzedaje i sprawdza bilety. Ten mechanizm popularny jest w wielu krajach świata.

Jednolite co do kolorów taksówki można spotkać w wielu miejscach na świecie: Azja, Afryka, Ameryka Północna i Południowa, w Europie też. W Polsce jakoś nikt nie chce wprowadzić jednolitych kolorów taksówek i do tego marna jakość samochodów i świadczonych usług przy jednocześnie bardzo wysokich cenach powodują, że korzystanie w Polsce z taksówek jest odpychające.

Widok ze stacji przesiadkowej kolejki linowej docierającej na Pao de Acucar. Jest tam kino, które pokazuje jak budowano kolejkę linową, a potrafi ona funkcjonować w bardzo trudnych warunkach pogodowych, co sam przećwiczyłem.

Na zdjęciu centrum finansowo-biznesowe Rio, most Rio–Niterói (łączy te dwa miasta) o długości 13,290km, konstrukcję skończono w 1968r., oddano do użytku w 1974r. Ma po 4 pasy w każdym kierunku i na dobę z niego korzysta 140 tysięcy samochodów. Przejazd jest płatny. Most biegnie nad zatoką Guanabara, ze względu na tor wodny w jednym z miejsc biegnie kilkadziesiąt metrów nad powierzchnią wody. Na zdjęciu też nieduże lotnisko Santos Daumont (trochę ponad 5mln pasażerów rocznie, dwie krótkie drogi startowe pomiędzy wodami zatoki), które ma bardzo dobre położenie, blisko centrum, samoloty podchodzą do lądowania z nad zatok otaczających Rio, podobnie jest ze startami. Można lądujące samoloty z góry podziwiać ze wzgórza Pao de Acucar. Główne lotnisko Rio: Galeão – Antonio Carlos Jobim International Airport obsługuje ok. 12mln pasażerów rocznie. Jest też kilka małych lotnisk w rejonie Rio.

Na większym zdjęciu widać szklane centrum handlowe, a na mniejszym budynek Citroena (Rio).

Wejście do stacji metra w dzielnicy Copacabana oraz przystanek autobusowy. W centrum miasta wejścia do metra są bardziej stonowane i dopasowane do architektury. W Copacabanie nie ma takiej potrzeby

Metro w Rio (od 1979r.). Obecnie 2 linie, rozbudowywane, budowane są kolejne linie. Ma być ich 6 jak słyszałem w Rio. Tutaj warto podkreślić, że Rio ma położenie górskie i budowa metra tam nie jest łatwa. Trudno stworzyć system, który, by równomiernie docierał do różnych fragmentów miasta. Niektóre odcinki metra docierają do faveli, czyli dzielnic biedoty. Jak widać na zdjęciach, na dłuższych korytarzach zamontowano ruchome chodniki, popularne dotąd głównie na większych lotniskach. Mimo że stacja Cantagalo jest przedostatnią na długiej linii metra (ostatnia stacja jest w Ipanemie) i nie korzysta z niej za wiele ludzi, to na niczym tam nie oszczędzano, a więc na schodach i chodnikach ruchomych też nie.

Z tego co wiem metro funkcjonuje w 7-iu brazylijskich miastach. Warto zresztą zauważyć, że systemy metra prawie wszędzie na świecie są bardzo popularne (poza Afryką, gdzie jest tylko w Kairze i coś zbliżonego w Kapsztadzie). Wiele krajów ma po kilka systemów w kilku miastach, wiele systemów jest budowanych czy rozbudowywanych i to w bardzo szybkim tempie. Z krajów, które nie kojarzą się w Polsce z systemami metra, a gdzie one istnieją, można wskazać Iran (ponoć niedawno otwarto w jednym z miast drugi system w tym kraju, po Teheranie), Gruzję, Armenię, Azerbejdżan, Kazachstan, Uzbekistan, Białoruś, Koreę Północną, Peru, Kolumbię, Wenezuelę (ponoć w 4 miastach), Malezję, Tajlandię, Singapur, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Australię (ciekawy system w Sydney i swoiste połączenie kolejki podmiejskiej z metrem w Melbourne) czy nawet Dominikanę i Portoryko. Inne przykłady to 3 systemy w Meksyku, dwa w Chile, trzy na Ukrainie (a czwarty w budowie w Doniecku, niedługo ma być pierwsza część otwarta), siedem w Rosji, pięć w Turcji, dwa na Tajwanie, dwa w Indiach, a w Chinach i USA jest ich po kilkanaście, niewiele mniej w Japonii. I ciągle powstają nowe w nowych miastach, w istniejących są rozbudowywane. Niektóre systemy liczą po kilkanaście linii. A do tego w wielu miastach są szybkie tramwaje, gdzie przynajmniej kilka kilometrów linii biegnie pod ziemią, różne systemy kolejek podmiejskich. Do tego jest sporo hybryd łączących cechy metra, pociągów, tramwajów, kolejek podmiejskich. W zależności od potrzeb (takim przykładem hybryd są australijskie największe miasta o których wspominałem). Polska z jedną marniutką linią budowaną kilkadziesiąt lat w Warszawie nie ma się czym chwalić i to nawet w ramach Europy środkowo-wschodniej.

Na jednym ze zdjęć w Rio widać takie żółte pasy gumowe z wypustkami, wyżej było je też widać na zdjęciach metra w Sao Paulo (też na jednym z dworców autobusowych, bo montuje sie je w wielu publicznych miejscach w Brazylii, w tym na dworcach i stacjach metra, autobusów, pociągów, na lotniskach). Jest to kawałek gumy, który ma pomagać osobom niepełnosprawnym, przede wszystkim niewidomym i niedowidzącym, by nie wpadły na torowisko. Owa guma wyznacza granicę dokąd można bezpiecznie dojść. W wielu krajach na świecie, w tym w Brazylii na różnych dworcach tego typu gumy biegną też korytarzami, peronami itd. – stanowią drogę dla niewidomych, dzięki czemu mogą się bezpiecznie poruszać, dojść do celu. Takie gumy to w zasadzie standard. A na peronach to już zupełny standard i to w systemach metra w najdziwniejszych miejscach na świecie, które kojarzą się tylko z biedą (niesłusznie). Wszędzie w tych miejscach takie gumy ochronne są czymś oczywistym, dziesiątki lat temu już je montowano, regularnie się je wymienia jak ulegną zużyciu/zniszczeniu, w nowych miejscach też się je montuje. Takie gumy ochronne w Brazylii są np. czymś oczywistym. Nikt nad tym nie deliberuje, tylko po prostu się je montuje. I wydawałoby się, że w warszawskim metrze, jednym z najmłodszych na świecie, takie gumy też są oczywistością. Ależ skądże. To niestety Polska, gdzie nic nigdy i nigdzie nie może być normalne, rozsądne, racjonalne, pragmatyczne, funkcjonalne, dobrej jakości etc. Ten kraj, ten naród… szkoda gadać. To nie miejsce i nie czas na opisywanie czym charakteryzuje się dany kraj i jego obywatele. Ale poniekąd tą charakterystykę zastąpią dwa artykuły prasowe, które zaprezentuję na dwóch skanach. One pokazują kwintesencję polskości. To jest idealny przykład jak wygląda i funkcjonuje Polska. I jeśli sprawa takiego drobiazgu jakim są gumy ochronne na jedynej linii metra, powoduje w Polsce tak gigantyczny problem, to co dopiero z poważniejszymi sprawami.
W Polsce telewizyjne programy interwencyjne ileś już razy pastwiły się – i słusznie – nad brakiem tych specjalnych gum na peronach warszawskiego metra (linia oddana do użytku sto kilkadziesiąt lat od pierwszych tego typu systemów, jedna z najmłodszych – nie mylić z najnowocześniejszych – na świecie). Gum z wypustkami (guzkami), blisko końca peronu, żeby zapobiec ewentualnemu wpadnięciu niewidomych na torowisko, co się już zdarzało. Niby taka prosta rzecz a w Polsce jak zwykle urasta do rangi najtrudniejszych, niemal niemożliwych. Musi dochodzić do tragedii, muszą media nagłaśniać, by nawet najprostsze rzeczy zostały zrobione, które winny być zrobione w tym przypadku w chwili oddania danej stacji metra do użytku. Wszędzie na świecie jest to standardem (w tym w krajach, gdzie nawet nie wiemy że są świetne systemy metra, bo kojarzą nam się w sposób nieuprawniony z zacofaniem), ale jak zwykle nie w Polsce, jak dla mnie jednym z najbardziej kuriozalnych krajów świata. Takie rzeczy to tylko w Polsce. A poniżej zapraszam do dwóch artykułów (kliknij aby powiększyć), de facto komentarz zbędny, choć warto zwrócić uwagę, że łatwiej jest się zgodzić przez polskie władze, by ginęli/zostawali ranni ludzie, niż zamontować kawałek gumy na peronach. Lepiej niech giną ludzie, bo nie ma tych gum, niż żeby te gumy były zamontowane ale np. niezupełnie zgodne z jakimiś normami (lub ta zgodność byłaby niepotwierdzona) – kompletny absurd. Do tego zajmuje się tym ileś instytucji, z ministerstwami wyłącznie, wodolejstwo w wypowiedziach i jeszcze jak wynika z jednego z artykułów, będzie termin 5-letni na zamontowania takich gum, kiedy to można zrobić w góra tydzień. Nawet takie głupie za przeproszeniem gumy muszą wg Polaków być regulowane rozporządzeniem ministra. Paranoja. Podkreślę jeszcze, że te artykuły dotyczą takich ochronnych żółtych gum jak na zdjęciach i że pierwszy fragment linii warszawskiej funkcjonuje już 15 lat i w tym czasie nie udało się tego problemu rozwiązać i nikt nie wpadł na to, by takie gumy zamontować.













Ten drugi artykuł też może pochodzić z października 2010, a nie z września. W każdym razie to ta przestrzeń czasowa – wrzesień/październik 2010

Jeden z deptaków w Rio.

Do Niteroi można się dostać nie tylko mostem, ale też promem. Stacja promowa na zdjęciu w centrum Rio.

Zabudowa centrum Rio

Teatr miejski w centrum Rio.

Pozdrawiam
Gregor

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz