niedziela, 1 sierpnia 2010

103 - FOTO Santiago de Chile, Valparaiso


Santiago de Chile – świątynia w centrum miasta. Tam potrafią tak samo jak w Polsce obok zabytków stawiać paskudne bloki. W Polsce często wyburzano zabytkowe budynki w poprzednim ustroju i stawiano paskudztwa. Drugą opcją było stawianie paskudztw na wolnych przestrzeniach.
Przykładem wielu paskudztw są Katowice, m.in. budynki przy placu, który tylko z nazwy jest Rynkiem, albo kolejowy Dworzec Główny, który jako przykład brutalizmu w architekturze bronią architekci, zwłaszcza żelbetonowe kielichy znajdujące się wewnątrz. A niech sobie je wezmą, jak i cały dworzec na swoje posesje, bo cokolwiek tam nowego powstanie i tak będzie lepsze niż to co jest – żadna renowacja temu straszydłu nic nie pomoże. Choć jeśli ktoś pozwolił wybudować w centrum Katowic coś tak koszmarnego architektonicznie jak Centrum Rozrywkowo-Handlowe Silesia City Center z paskudnymi blokami za nim (tzw. pożal się Boże – apartamentowce), to nie spodziewam się niczego wartościowego architektonicznie, ani ładnego po nowym dworcu, ale to i tak będzie lepsze niż obecny dworzec. Chorzów natomiast „obdarowano” na Rynku estakadą drogi „szybkiego ruchu” Bytom – Chorzów – Katowice, niszcząc go w ten sposób. W normalnym kraju tą drogę, by już dawno poprowadzono tunelem pod Rynkiem i centrum miasta. Natomiast Sosnowiec obdarowano „bezkresnym morzem” ogromnych blokowisk. Z kolei na Rynku w Oświęcimiu postawiono obskurny pawilon „Tęcza” m.in. ze sklepem spółdzielni „Społem”, na której stronie internetowej nazywają to „Dużym osiągnięciem Spółdzielni było oddanie do użytku publicznego w 1969r pawilonu "Tęcza" w Rynku Głównym w Oświęcimiu”. Gdzieś czytałem, że do końca roku 2009 ten pawilon miał być w końcu wyburzony. Albo kolejowy Dworzec Centralny i Wschodni w Warszawie. Czy Rynek we Lwówku Śląskim, z najpiękniejszym ratuszem na ziemiach dolnośląskich po wrocławskim. A wokół kilkupiętrowe bloki z poprzedniej epoki, które zniszczyły rynek. Takich przykładów w Polsce są grube tysiące. Nie wiem jak to jest, że 100 czy 200 lat temu można było wybudować piękne kamienice (np. w okresie stylu sztuki zwanego secesją), a wtedy też każdy inwestor liczył się z groszem, a dzisiaj prawie wyłącznie buduje się różne potworki, szkaradztwa, po prostu brzydkie budynki, kamienice.

Palmy, jako że to była Niedziela Palmowa poprzedzająca Wielkanoc.

Te i następne dwa zdjęcia przedstawiają centrum Santiago.





To i następne 3 zdjęcia przedstawiają widok Santiago ze wzgórza-parku znajdującego się w centrum miasta. Widać też lekko ośnieżone i zlodowacone andyjskie szczyty.







Charakterystyczny w Chile napój, pewnie ma swoją nazwę, ale jej nie poznałem. Ma bardzo specyficzny słodki smak. W środku było jakieś zboże i owoc z pestką, jakby jakaś morela (owoc ten już długo był zanurzony w płynie).

Takich obrazków i dużo bardziej pikantnych był dostatek we wszystkich krajach Ameryki Południowej które odwiedziłem oraz w Meksyku. Na fragmencie zdjęcia widać dwóch przytulających sie panów. To też nikogo tam nie dziwi, bowiem owe kraje są bardzo tolerancyjne dla choćby homoseksualistów czy transwestytów. Nawet w dobrym tonie jest, by w tamtejszych serialach te grupy społeczne się pojawiały.

Te i kolejne dwa zdjęcia prezentują roślinność w centrum Santiago.





A to „dzieło” na wystawie w Akademii Sztuk Pięknych, trochę zniszczonej przez trzęsienie ziemi z końca lutego.

Tory tramwajowe czasami widać w Santiago, ale tramwaju nie widziałem. Pewnie tramwaje zostały zastąpione systemem metra. Podobnie jest w Buenos Aires, ale tam jeszcze funkcjonuje co najmniej jedna linia tramwajowa.

I jeszcze jedno zdjęcie z Santiago. Okolice mojego hostelu.

Valparaiso nad Pacyfikiem. Dosyć sporo tam było różnych grafitti, próbka na tym i kolejnym zdjęciu.







A to dowód, że w Bytomiu też są zdolni graficiarze (na dwóch powyższych zdjęciach grafitti, na trzecim charakterystyczny obrazek Bytomia). Ten świeży malunek wywołał niezłą burzę w mieście. Pokazuje w zabawny i celny sposób prawdę o Bytomiu (orzeł pewnie z piwkiem albo tanim winem, „średniowieczny górnik” tnący palnikiem złom a nie wydobywający rudy srebra i ołowiu, a wokół pijane typki z pod ciemnej gwiazdy, jakby w hełmach górników) - mieście które umiera i ma strasznie złą opinię na Śląsku i w Polsce - dzięki władzom miasta, mniej lub bardziej (zazwyczaj bardziej) nieudolnym od wielu lat, przynależnosć partyjna tu nie ma znaczenia. Opinia, że Bytom to miasto-widmo i że nie da się żywym, nie okradzionym oraz nie napadniętym przejść przez miasto, jest przesadzona, ale rzeczywiście to miasto ma gigantycznego pecha, mimo że jest piękne i ma wielkomiejskie centrum, którym zachwycali się nieraz moi goście, podkreślając jednak, iż jest koszmarnie zaniedbane. Władze nie mają kompletnie na niego pomysłu, nie potrafią przyciągnąć inwestorów, którzy by zasilili budżet i zmniejszyli bezrobocie w mieście, a ludzie zamiast mieszkać w pięknych bardzo dużych mieszkaniach w secesyjnych kamienicach, których ceny nadal nalezą do najniższych na Śląsku i w Zagłębiu, wolą kupować dużo droższe małe mieszkania np. w okropnie brzydkich blokowiskach Sosnowca – bez klimatu. A Bytom zachował jeszcze klimat, którego Katowice na przykład nigdy nie osiągną. Tam trzeba byłoby 90% Katowic zrównać z ziemią i wybudować wszystko na nowo i mądrze.
Owszem, Bytom jako miasto jest potwornie zaniedbane, zniszczone (acz są też piękne i zadbane zakątki), po ulicach chodzi pełno menelstwa, ale miasto to ma coś niezwykle rzadkiego w Polsce. Śródmieście nie tylko o średniowiecznym układzie ulic, ale przede wszystkim pełne secesyjnych kamienic, komunistom udało się tylko trochę tutaj naniszczyć. Dzięki temu można chodzić kilometrami po centrum wśród kwartałów kamienic, poprzez liczne place, skwery. Mnóstwo pięknych acz zazwyczaj w fatalnym stanie kamienic, sporo dziur(jak po wyrwanych zębach)- po zawalonych lub wyburzonych budynkach. Bytom to najstarsze śląskie miasto, starsze od Krakowa (prawa miejskie z 1254r.), gdyby je odnowić, odrestaurować. Załatać dziury ładnymi budynkami, pomyśleć o przywróceniu do życia niektórych zabytków, jak choćby fragmentu średniowiecznych murów obronnych z bramą. Zastąpić komunistyczne okropne wstawki secesyjnymi budynkami. To byłoby to piękne miasto. Jako że zwiedziłem już pewnie kilka tysięcy miast na kilku kontynentach mogę z całą pewnością stwierdzić, że Bytom ma – jeszcze – potencjał, by być autentycznie miastem pięknym. Ale jakoś nie wierzę, że to może się udać – nie w Polsce, nie przy polskich politykach o polskiej mentalności. W Polsce jest niewiele miast, które posiadają tyle atrakcyjnej architektury, gdyby Bytom odnowić mogłoby to być prawdziwe europejskie miasto, atrakcyjne do życia. Po przeciwnej stronie są Katowice – jedno z najbrzydszych miast na świecie (i nie są wstanie zmienić obrazu pojedyncze atrakcyjne jego miejsca). A miast tak brzydkich jak Katowice na Śląsku i w Zagłębiu jest dużo więcej, ale zazwyczaj nie tak biednych i tak zaniedbanych jak Bytom. Nie mniej nawet dzisiaj można miło po Bytomiu pospacerowac, po ulicach, placach. Podziwiać ornamenty na secesyjnych kamienicach. Co prawda Plac Kościuszki jest już nie do uratowania – kiedyś tam były secesyjne kamienice, wyburzone przez komunistow, potem skwerek (dobrze że nie udało im się go czymś okropnym zabudować), dzisiaj staje niezbyt ładne ogromne centrum handlowe, bo nikt nie pomyślał, chociaż o fasadach nawiązujących do secesyjnych kamienic (o odbudowie secesyjnego kwartalu nie wspominając). Ale patrząc, że w tym mieście się nic nie dzieje, żadnych inwestycji (więcej ich przyciąga była dzielnica Bytomia - Radzionków, co widać też na odnawianych fragmentach tego miasteczka), perspektyw, żadnego kina czy kręgielni, to centrum to jest i tak lepsze niż nic, niż skwerek. A patrząc na obskurne zewnętrznie centra rozrywkowo-handlowe jak Forum w Gliwicach, Plaza w Rudzie Śląskiej, czy jednak przy nich trochę ładniejsze Silesia City Center w Katowicach, to Bytomska Agora nie wygląda źle. Co prawda nazwa mało lokalna i bez sensu(choc krótka i latwa do zapamiętania), bo to miejsce nie ma nic wspólnego ze starożytną Grecją, nie jest to główny plac i nie będzie głównym centrum życia politycznego i religijnego, a centrum popisywania się jednych przed drugimi, centrum wydawania pieniędzy i zabawy, ale przynajmniej nie postawiono blaszaka w śródmieściu.

Owoc, który smakował podobnie jak melon.

Valparaiso - na tylach Plaza Sotomayor, który na kolejnych dwóch zdjęciach.

Widać tył trolejbusu.

Widać kursującą co chwilę komunikację publiczną.

Centrum Valparaiso, miejscami podniszczone. Po lewej widac tylko fasadę budynku. Lepiej to wygląda niż dziura, może kiedys to co za nią zostanie odbudowane. Valparaiso też ucierpialo podczas lutowego trzęsienia ziemi. Dotarla tu fala tsunami jak wspominali miejscowi. Na wybrzeżu Chile widzialem kilka razy plakaty-instrukcje, co robic gdy będzie alarm ostrzegający przed tsunami.

Na tym i kolejnym zdjęciu widok z okolic wybrzeża na zabudowę miasta położonego głównie na wzgórzach.



To i kolejne dwa zdjęcia przedstawiają ascensores – kolejki linowo-szynowe stanowiące publiczny środek transportu (obecnie działa jeszcze ok. 15).




Kolejne zdjęcia przedstawiają fragmenty miasta, ulice położone na wzgórzach skąd widok na ocean, jedno zdjęcie przedstawia panoramę miasta widzianego z góry. Stare części Valparaiso są na liście światowego dziedzictwa UNESCO, ale tego typu miejsc na trasie mojej wyprawy było sporo.













To i kolejne zdjęcie przedstawiają port i okolice.





Dwa ostatnie zdjęcia tej galerii przedstawiają kraba i fale przy plaży San Mateo, małej plaży położonej bardzo blisko centrum.

pozdrawiam
Gregor

2 komentarze:

  1. To ja się powymądrzam trochu ;)

    http://en.wikipedia.org/wiki/Mote_con_huesillo
    http://es.wikipedia.org/wiki/Solanum_muricatum

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki wielki
    Takie wymądrzanie jest bardzo mile widziane:)

    pozdrawiam
    Gregor

    OdpowiedzUsuń