niedziela, 29 sierpnia 2010

119 – FOTO – od Machu Picchu do Limy

Dużo zdjęć z poniższej galerii zrobiono przez okna pojazdów.

Obecnie media niemal codziennie nadają relację z rejonu kopalni San Jose należącej do przedsiębiorstwa San Esteban w Chile, gdzie uwięzionych jest 33 górników. Kopalnia ta jest w rejonie, który miałem okazję przemierzać w kwietniu b.r. Mianowicie niedaleko miasta Copiapo, gdzie przebywałem kilka dni. Owa kopalnia jest głębinowa i położona na pustyni Atacama, po drugiej stronie tej pustyni znajduje się największa odkrywkowa kopalnia miedzi na świecie - Chuquicamata niedaleko Calamy. Chile ma bardzo nowoczesne górnictwo i jest największym producentem miedzi na świecie.

W drodze z Cuzco do Aquas Calientes. Przejazd następował na wysokościach rzędu 1000kilkaset metrów – ok.4300m (Przeł. De Malaga). W jednym momencie w sąsiedztwie były lodowce, w innym uprawy palm bananowych. Droga częściowo biegła wąskimi drogami szutrowymi nad urwiskami, bardzo efektowna i niebezpieczna. Na pierwszych zdjęciach widać szczyt Verónica 5682m(inne dane 5882) i jego sąsiedztwo w Cordillera Urubamba. Oprócz tej Cordillery można było podziwiać w tym rejonie Cordillerę Vilcabamba do 6271m – Salcantay – szersza nazwa do Cordillera Oriental. W tym rejonie znajduje się Machu Picchu.

W rejonie Cuzco bardzo ciekawe widokowo jest to, że generalnie góry są niezlodowacone, choć wysokie, ale pojawiają się pojedyncze szczyty czy niewielkie pasma górskie, które są zlodowacone, ośnieżone, wiecznie białe i osiągają niecałe 6000m lub ponad 6000m wys. Efektownie wygląda gdy wkoło upał, roślinność tropikalna, góry bez grama śniegu, ale gdzieś na horyzoncie wybija się biały zlodowacony szczyt.




















Przeprawa linowa przez rzekę









Owady

Dolina nad którą następuje przeprawa linowa jest wąska ale efektowna, po obu stronach piękne skały. W drodze do Aquas Calientes.




Aquas Calientes (ok. 2000-2050m). Skrajnie turystyczne miasteczko położone najbliżej Machu Picchu. Główną drogą tam jest linia kolejowa wzdłuż której pełno restauracji jak i w całym miasteczku. Widać też główny plac oraz termalne źródła położone na górnym skraju miasteczka (stąd zapewne jego nazwa).








Mało ciekawe – nie ma to jak marketing – inkaskie ruiny Machu Picchu (ok. 2400-2500m, Stary Szczyt w jęz. Keczua, ponoć najlepiej zachowane inkaskie miasto) i dużo ciekawsze scenerie górskie, m.in. z tropikalną roślinnością, ale czasami też z lodowcami. Na zdjęciach również szczyt Wayna Picchu ok. 2690m i widoki ze szczytu oraz rzeka Urubamba.













W ruinach inkaskiej świątyni. To co widać na zdjęciu, jest ponoć czymś niesamowitym, jak twierdził przewodnik. Porywające :) Zwłaszcza jak na XVw n.e. :)











Rzeka Urubamba koło Aquas Calientes

Kolejka do przeprawy linowej za pomocą wózka, który też na zdjęciach. Kolejka była bardzo długa i sięgała nawet ponad 3 godzin do przeprawy. Taka przeprawa to fajna atrakcja turystyczna, ale wystarczyłaby tylko w jedną stronę. Rzeka nie jest duża, przechodziłem takie rzeki wpław na nogach i tą też by się dało. Skoro jednak rzeka nie jest duża, to zrobienie jakiegoś małego drewnianego tymczasowego mostku dla pieszych to żaden problem i żadna trudność. Ale jakoś nikt nie wpadł na ten pomysł i w obie strony trzeba się przeprawiać takim wózkiem do którego wchodzi od 2 do 4 osób, zazwyczaj trzy. Na brzegach ciągną linę ludzie, by wózek dobił do pomostów. Pewnie płacą im agencje turystyczne za to, bo nie sądzę, że pracują tylko za napiwki. Jednakże skoro popołudniu po zobaczeniu Machu Picchu w kolejce do aut po drugiej stronie rzeki, które mają zawieść ludzi do Cuzco, czekać może nawet kilkaset osób, to oczekiwanie na przeprawę jest bardzo długie. Także miejscowi się tędy przeprawiają, i przeprawa odbywa się w obie strony, więc to wszystko trwa. A nową drogę, która doprowadzi do stacji kolejowej dopiero budują wysadzając skały w powietrze (prezentowałem to na zdjęciu podczas wyprawy).

Nasza ekipa na wycieczkę do Machu Picchu była mocno rozrywkowa, zwłaszcza 5 Szwedek, jedna z nich na zdjęciu. Oprócz mnie w grupie było jeszcze dwóch Australijczyków.

Jak się nie ma załatwionego transportu powrotnego, to może być problem z wydostaniem się z rejonu przeprawy linowej do jakiejkolwiek cywilizacji. Wszystko zależy od ilości turystów, którzy wykupili wycieczki i samochodów. Nasz kierowca wpierw marudził, że ja idąc szybko znalazłem się w pierwszej grupie do przeprawy, a pozostała część szła wolniej i trzeba było na nich czekać ponad godzinę dłużej. On już chciał jechać. A gdy wszyscy byli na miejscu, to uznał wraz z naszym przewodnikiem, że na chama wepcha do auta jeszcze dwie osoby i dorobi sobie i przez to staliśmy kolejne kilka godzin. Mogliśmy pół drogi przejechać za dnia, a my wyjechaliśmy już dawno po zapadnięciu zmierzchu. A droga wymagająca, górska, częściowo wysokogórska, wąskie szutry nad przepaściami na jej części i 7-8h jazdy do Cuzco. Nasz kierowca później szalał, ale i tak w Cuzco byliśmy znacznie po północy, a on tak zmęczony, że nie chciał nikogo podwieźć za bardzo pod hostel, bo mówił że jest ledwo żywy.

Przejazd z Cuzco do Limy – cały czas pustynne Andy lub w ogóle pustynie. Widoki piękne, ale warunki do życia trudne


















Pozdrawiam
Gregor

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz