sobota, 5 czerwca 2010

73 - Rio de Janeiro ciag dalszy

Po perypetiach z aparatem moglem sie zabrac za zwiedzanie Rio. Rano ... czerwca. No wlasnie, chyba 4 czerwca. Od kilku miesiecy nie za bardzo wiem jaki jest dzien, data. Ze nie spoznilem sie jeszcze na zaden samolot albo autobus to jakis cud, instynkt podrozniczy. Lubie poranki spedzac na plazy, wiec po 7 rano ruszylem sobie na dwugodzinny spacer wpierw po plazy Copacabana, potem po Ipanemie. Potezne fale na obu, w pewnych miejscach surferzy. Plaze oddziela skalka, na ktora mozna wejsc. Do tego deptaki, sciezki rowerowe, duzo ludzi uprawiajacych sporty. Tutaj duzo jest bardzo zadbanych osob w srednim i starszym wieku. Swietnie ubrani, zadbani, uprawiajacy sporty. Az milo popatrzec. Po powrocie sniadanie i zaraz potem wycieczka na wzgorze Corcovado z pomnikiem Chrystusa, 710m wysokosci. Musze przyzna, ze wycieczka byla bardzo fajnie zorganizowana, klimatyzowany busik. Zreszta tutejsze autobusy miejskie sa na rownie dobrym poziomie, rowniez klimatyzowane. W busiku 12 osob, 10-tka Brazylijczykow, ktorzy przyjechali na dlugi weekend. Spali w dobrych hotelach, podjezdzalismy po nich. Oprocz mnie byl jeszcze Francuz na miesiecznej wyprawie po Brazylii. Koszt wycieczki 5-godzinnej wyniosl 65 reali, odwiedzilismy 4 miejsca. Corcovado nie kosztowalo tyle co mowili u mnie w hostelu, bo bilet kosztuje 16,70 reali, ale nie ma na gore transportu, a taksowka kosztowalaby jeszcze wiecej. Niby biegna tory tramwaju, ale nie juz uzywane. A droga waska. Corcovado miesci sie za plecami Copacabany, skalne wzgorze widoczne jest z wielu miejsc Rio. Wpierw czekala nas polgodzinna kolejka do busikow wywozacych pod szczyt, potem do wyboru widna lub schody, a na koncu schody ruchome. W ten sposob dociera sie pod Jezusa i na taras widokowy. Jezus byl w renowacji, ponoc gdy byl caly zakryty turysci sie burzyli, ze przyjechali kawal drogi, wydali tyle kasy a tu renowacja prowadzona w takich a nie innych sposob, jakby nie mozna bylo fragmentami. Teraz widoczna juz byla glowa i ramiona Jezusa. Ale tak naprawde ten pomnik to tandeta i kolejne mistrzostwo marketingowe. Ktos postawil pomnik Jezusa na wgzorzu i mamy wielka atrakcje. Ale ludzie wszystko kupia. Ja jak widac tez. W Coquimbo w Chile postawili betonowy krzyz, w Cuzco mniejszego Chrystusa, z marnych ruin w Machu Picchu zrobili cud swiata, podobnie z Jezusem w Rio. Ale w Polsce tez mamy takie przyklady, chocby Lichen, a slyszalem od Roberta, ze w Polsce ma byc budowany albu juz jest Chrystus wiekszy niz w Rio. I turysci przyjada. Nie wiem czemu nie mozna wykorzystac projektow Eiffel’a, Gaudiego czy Leonarda da Vinci, to bylyby ciekawe rzeczy. Kiedys mozna bylo, dzisiaj nie. Ale co sie dziwic, dziela tych panow sa kosztowne, a co to za sztuka postawic jakis dupny pomnik czegokolwiek, kogokolwiek, gdziekolwiek i wypromowac. Swiat zna mnostwo przykladow. Z drugiej jednak strony gdyby nie bylo ruin inkaskich Machu Picchu, pomnika Jezusa, to kto by tam pojechal, mimo ze glowna atrakcja tych miejsc jest co innego – widoki. Reklama – gora z pieknym widokiem, brzmi marnie. A z Corcovado mozna by zdjac juz tego Jezusa, bo nie on dla mnie byl atrakcja. Tylko cudowna panorama calego Rio z oceanem, wyspami, plazami. Super. Widac Maracane ale widac tez most Rio-Niteroi. Jedyne 13km z groszami. Taka morska obwodnica Rio przez zatoke morska. Nie mozna bylo inaczej, to ok. 40 lat temu wybudowano taki most o wielu pasach ruchu. Zreszta drogi szybkiego ruchu w Rio imponuja. Jest ich duzo, pelno tuneli, nawet majacych po kilka kilometrow. Mozna sie wszedzie dosyc szybko dostac. Natomiast sama droga na wzgorze jest waska, fawele sasiaduja z eleganckimi rezydencjami. Dochodza osuniecia ziemi i tropikalny las. Ponadto bogaci Brazylijczycy glownie oglada Corcovado i innych charakterystyczne wzgorze Glowa Cukru z helikoptera. Co chwile jakis podlatywal. Tak na marginesie to opisywanego dnia pogoda byla duzo lepsza nic poprzedniego, kiedy duzo chmur, czasami kropilo. Jednak dlugi weekend spowodowal tlumy, ale w seoznie czyli w poczatku roku jest jeszcze gorzej. A porpos faweli, to jest to kolejny marketingowy suckes. Dzielnice biedoty, ktorych w Ameryce Poludniowych pod dostatkiem (ale takie dzielnice ma tez kazde wieksze polskie miasto), na swiecie zreszta tez, cieszacych sie nierzadko duzo gorsza slawa niz te w Rio akurta nazwano tutaj ladnie – fawelami. Fajny wyraz, fajnie brzmi, staly sie jedna z atrakcji turystycznych. Kolejnym punktem wycieczki byl stadion Maracana. Tylko transport i mozliwosc ogladania galeri slaw (cos ala Aleja Gwiazd w LA) przed wejsciem. Z naszej 12-stki tylko ja i Franzcuz wykupilismy bilet za 20 reali i ogladalismy szatnie Brazylijczykow i plyte boiska. Ten stadion kiedys miescil 200 000 ludzi, teraz tylko 85 000 ludzi. Bedzie arena mistrzostw swiata w 2014r. I ponoc takze IO w 2016. Maracana polozona jest kawalek od centrum, w rejonie faweli, mozna tu dojechac metrem. Kolejny punktem byl tzw sambadrom, polozony w rownie nieciekawym otoczeniu. Czyli ulica ktora chodza przebrani karnawalnicy, ze tak ich nazwe, a po bokach trybuny takiej jakby tutaj odbywala sie Formula 1, ale to nie Sao Paulo. Nie wiem czemu czegos takiego nie zrobili przy plazy. Ale jesli jestesmy przy plazy, to na Copacabanie koncza budowac potezne konstrukcje do ogladania mistrzostw swiata w pilce noznej. Pelno tutaj akcentow mistrzostw. Pierwszy mecz 15 czerwca graja Brazylijczycy. Ostsatnim punktem wycieczki byla katedra San Sebastian, modernistyczna, w dzielnicy wiezowcow. Ma ksztalt stozka. Bardzo ciekawa architektura. Lubie taka. Np. w Delhi bardzo mi sie podobala Lotus Temple, bardzo ciekawa bryla, tutaj rowniez architekt poszalal. Po powrocie do Copacabany poszedlem podladowac baterie w moim nowym aparacie. Teraz nie moge podejsc do kiosku i po prostu kupic baterii. Przydalaby sie ze dwie baterie zapasowe. Tyle mialem do nikona D5000, ktorego nie zdarzylem uzyc. Taka bateria nie starcza na dzien intensywnego fotografowania. Zabawne bylo gdy na Corcovado cala nasza grupa wyciagnela takie same miniaturki aparacikow. Dostosowalem sie do miejscowych w koncu. Ale ma to swoje plusy. Wsadzam aparata do kieszeni, ktorego nawet nie czuje, to niekoniecznie plus, krotki rekaw i chodze sobie. Z poprzednikiem tak latwo nie mialem, albo musialem mocno go pilnowac albo trzymach chociaz pod koszula z dlugim rekawem, zwlaszcza ze jak ja rusze w miasto to docieram w bardzo rozne miejsca, niekoniecznie turystyczne. Te ostatnie mnie troche nudza. Koscioly, palace – ilez mozna. Czyli co, od teraz na wyprawy mam zabierac trzy aparaty – porzadny, przecietny i miniaturke. A najlepiej jeszcze z piec zapasowych miniaturek w plecaku, na wypadek kradziezy, by nie przeplacac kilkakrotnie tutaj na tym kontynencie. Po podladowaniu komorki autobusem ruszylem pod Pao de Acucar, czyli Glowe Cukru, prawie 400m wysokosci. Ta skalna gora jak i okoliczne, to popularne miejsce uprawiania wspinaczki skalnej, zreszta kilka osob sie wspinalo. Nie wiem skad nazwa Glowa Cukru, mnie to raczej przypomina zaokraglony pocisk. Na szczyt mozna wjechac kolejka, stacja posrednia na innym wzgorzu. I chcialem to uczynic, ale kolejka mnie zniechecila. Co prawda obsluga mowila, ze kolejka jest na godzine, ale byloby juz po 17 kiedy zapada zmrok, a moja zabaweczka w nocy moge porobic fantastyczne fotki nocne Rio z gory. Zreszta poprzednik do takich rzeczy tez sie nie nadawal. Byly dwie kolejki po 200 metrow kazda, bowiem kasy sa w dwoch rzedach, mnostwo ludzi. Po prostu pelno ludzi. I gdy po spacerze po okolicy odchodzilem o 17 stamtad, ludzi bylo nadal tyle samo, zapewne przybyli nowi. Kolejka funkcjonuje prawie do 20:00. Blisko dolnej stacji kolejki jest fajna mala plaza, jest pomnik Chopina. Wrocilem autobusem do Copacabany, zostawilem cenne rzeczy w hostelu i pojechalem autobusem na dworzec kupic bilet powrotny do Assis. Czas przejazdu autobusem nr 126, 127, 128 to ok. 45 minut. Dworzec polozone jest w nieciekawym rejonie, zblizonym do faweli, ale sam dworzec jest na wysokim poziomie, pelno ludzi, pelno peronow. Bilet do Assis kosztowal mnie 130 reali z groszami. Przed dworcem mozna zjesc dobre szaszlyki po 2 reale, hot-fogi po 2,50 reali, cola 0,33l tez tyle kosztuje, na Corcovado 3,50 r a widokowki byly po 2r. Nastepnie wrocilem do Copacabany i pisze ten tekst. Po drodze przejazd przez centrum ladnie osiwetlonego miasta, w tym drzewa oblozono bialymi swiatlami, co wygladalo efektowne. Rio w centrum w dzielnicach Copacabana, Ipanema, robi bardzo dobre wrazenie. Zadbane, nowoczesne, wylozone chodniki czesto drobnymi kamyczkami. Do tego elegancko ubrani ludzie lub w strojach kapielowych. Mnostwo przepieknych kobiet, palmy, plaze, ocean, no i zawsze cieplo. Przy plazach i w parkach jest czesto pelno boisk do roznych gier, oswietlone takze w nocy, tak samo jak plaze. Infrastruktura sportowa jest tutaj na dobrym poziomie, na w Lupercio u Roberta, duza wies albo mini miasteczko, jest taka infrastruktura sportowa wylacznie z basenem, ze 99 procent polskich tego typu miejscowosci nie ma co mazyc o czyms takim, a tutaj to norma w kazdej gminie. Zreszta w innych krajach tez bylo bardzo dobrze pod tym wzgledem. Jutro kolejny dzien zwiedzania, jeszcze troche mi zostalo, a wieczorem o 19 autobus, w Assis bede w niedziele miedzy 8 a 9 rano. A wiec kolejna noc w autobusie, ale to u mnie na wyprawach norma (noclegi w autobusach, w samolotach, pociagach, na roznych dworcach, czy chodza po miescie).
Na koniec z roznosci. To wracajac z dworca, patrze a w autobusie dwie Niemki z mojego pokoju. Szykuje sie do wyjscia i pytam czy jada do Ipanemy, one ze nie, a jestesmy tuz przed tunelem. Wysiadly ze mna, chcialy isc w zupelnie inna strone. Ale gdy za mna doszly do hostelu dziekowaly, bo by sie pogubily. Pisalem ze np. mcdonalds jest tutaj drogi, ale i tak tani na tle cen gdzie indziej, przec co oblegany. Jednakze pracuje tutaj mnostwo ludzi i wszystko sprawnie idzie. Jedne osoby sprzedaja, inne ukladaja na tacy, inne nalewaja napoje, inne przygotowuja frytki i wsypuja do torebek, inne podaja kanapki. Jest to bardzo sprawne. Zreszta w innych krasjach kontynentu w roznych restauracjach stosuje sie podobne mechanizmy. Ponadto mijajac codziennie tego samego maca widze tych samych dwoch zebrajacych zupelnie zdrowych nastolatkow, maja krzesla i siedza przed makiem, a obsluga nie reaguje. Wspomne jeszcze o cenach laptopow. Najtansze sa od 1500 reali, u nas takiej kosztuja 1000zl, wiekszosc jednak tutaj kosztuje od 2000reali wzywz. Po prostu Brazylia. Konczac, to byl intensywny i bardzo udany dzien.
Pozdrawiam
Gregor

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz