poniedziałek, 21 czerwca 2010

84 - Teotihuacan, Mexico City

Wrocilem z dlugiego spaceru, takze wieczornego, siedze sobie na tarasie, piszac mam przed soba katedre i nie tylko, obok mnie trwa nauka tanga. I pomyslec, ze za tydzien to wszystko bedzie juz tylko wspomnieniem. Straszne!

Tego dnia postanowilem sie wybrac do Teotihuacan ("miejsce w ktorym ludzie staja sie bogami"), jakies 50km od Mexico City. Wpierw metrem, potem autobusem mniej wiecej godzine (po drodze widac dzielnice biedoty) az do strefy archeologicznej. Warto to zobaczyc, dziela Ameryki prekolumbijskiej, chociaz tu i tak pierwsi byli wikingowie a nie Kolumb, z piec wiekow wczesniej dotarli do Ameryki. Poczatki miasta siegaja okolo 200r p.n.e., a dwie najwieksze budowle tego bardzo duzego kompleksu pochodza z lat 200 - 450 n.e., a mianowicie Piramida Slonca i Piramida Kseizyca(starsza). Glowna aleja (Zmarlych) ma dobre ponad 2km dlugosci, wokol jest pelno ruiny, swiatyn piramid, juz to jest efektowne, ale wspomniane piramidy stanowia zwienczenie zwiedzania. Wygladaja niesamowicie, na Piramide Ksiezyca mozna wejsc, na Slonca tylko czesciowo. Kompleks jest tak duzy, ze mozna tu spedzic caly dzien, jest tez muzeum w cenie biletu. Te miasto kultury Teotihuacanu - ich budowle naprawde robia wrazenie (spadkobiercami tej kultury ludow prekolumbijskich sa Toltekowie i Aztekowie). Inkaskie Machu Picchu przy tym to jest absolutne nic. Machu broni sie sceneria, Teotihuacan nie musi, broni sie budowlami. Bardzo stare i imponujace, a wokol wysoki plaskowyz, tez gory. Piramida slonca przekracza 70m wysokosci (co wg roznych zrodel plasuje ja na drugim lub trzecim miejscu na swiecie), Ksiezyca jest troche nizsza. Obie sa bardzo efektowne. Ludzi bylo duzo, mozna kupic mnostwo pamiatek, ceny od 10 pesos do kilkuset. Mozna sie targowac, z jednymi latwiej, z innymi trudniej, ale 25 procent zawsze mozna obnizyc cene, nierzadko mozna powalczyc od 50 procent, a bardzo rzadko o wiecej. Nalezy uwazac, ze u jednych podobna rzecz na starcie kosztuje 300 pesos, a u innego 150 pesos, z tymze, ten drugi obnizy cene mniej niz ten poerwszy. Sprzedawcy sa troche natretni, ale tutaj tez spawdza sie - zapytac ocene, uda zainteresowani i odejsc, na ogol potem mozna powalczyc o dobra cene. A do kupienia sa wisiorki, srebro, rozne figurki, maski, narzedzia, luki, toporki, naczynia, miniaturki piramidy - nierzadko ze szkliwa wulkanicznego czyli obsydianu, dywany, rizne szyte rzeczy. Natomiast lawa wulkaniczna sluzyla tutaj jak budulec. Teotihuacan to caly czas teren prac archeologicznych, jeszcze jest duzo do odkrycia i poznania. W miescie tym (swietym, tutaj pielgrzymowano) moglo zyc nawet 150-250 tys. ludzi (w Machu Picchu generalnie kilkaset). IV-VII w. to czas najwiekszego rozkwitu (oczywiscie to miasto jest na liscie UNESCO, jak i Machu i wiele innych miejsc ktore odwiedzilem podczas wyprawy). Teotihuacan robi wrazenie, a piramidy sa imponujace. Mialem tam byc dwie godziny, a bylem ze 6. Chodzac po miescie, ogladajac, nawet nie zauwazylem ze slonce mnie spala. Tutaj straszliwe upaly, przynajmniej jak dla mnie, a rano bylo pochmurno. Cena takiej wycieczki. W moim hostelu z przewodnikiem 340 pesos. Jako ze w takich miejscach lubie chodzic wlasnymi sciekami, to przewodnicy mi przeszkadzaja, wybralem sie wiece sam. Dwa bilety na metro 6 pesos, dwa bilety na autobus z duzego dworca polnocnego 70 pesos, bilet wstepu 51 pesos i to wszystko. Warto w Mexico City w markecie zrobic zakupy, bo tutaj wszystko jest bardzo drogie. To nie sa porazajace ceny, bo np. 20 pesos za politrowy napoj czy lud magnum, ale w markecie sa one kilka razy nizsze. Drogo jest rowniez w sklepikach w centrum Mexico czy na dworcu autobusowym, sprawe ratuja troche uliczni handlarze, ktorzy wchodza tez do autobusow,ich ceny sa nieraz o polowe nizsze, ale i tak duzo drozsze niz w markecie. A tak w ogole dzieki temu, ze aparat fot. mam na akumulator od jezgo zakupu zaoszczedzilem juz ze 100 dolarow na bateriach. Moj byly canon byl bardzo bateriozerny, przy intensywnym robieniu zdjec, w tym czesto z lampa ṕotrafil zuzyc 8 baterii AA duracell, ktore najlepiej trawil. A tak to 4 na dzien. Tylko,ze ten aparat mial byc pomocniczy, a glowny nikon utracony w Buenos byl na akumulatorki, ktorych mialem trzy, a wiec nie musialem sie bac, ze nagle nie bede mogl robic zdjec.

Po powrocie do Mexico City na niebie znowu klebily sie czarne chmury, wzmagal sie wiatr, ale tylko kropilo, chociaz one nadal wisza, moze burza bedzie w nocy. Bylo juz za pozno na dalsze wycieczki wiec ruszylem na dlugi spacer po centrum. Ulice, koscioly, katedra, market ktory wynalazlem blisko glownego placu Zocalo. Jako,ze dzisiaj jest chyba niedziela, to na ulicach handlowych bylo zupelnie pusto, a wczoraj nieraz trudno bylo sie przecisnac przez ludzi. Pod koniec spaceru dotarlem do Parku Alameda i w koncu pod ladnie oswietlona Akademie Sztuk Pieknych, ladny to tez budynek i miejsce spedzania wieczorow przez zakochanych. Byli na kazdym kroku. ALe w Ameryce Poludniowej czy w Mexico to norma. Zakochani tutaj po prostu nie potrafia wytrzymac bez siebie, pol metra odleglosci miedzy nimi to juz przepasc. Dlatego wszedzie sie caluja, przytulaja, podrywaja, usmiechaja slodko do siebie. Inni ludzie ich nie obchodza. Czy to metro, ulica, sklep, autobus, restauracja, stacja benzynowa, ruiny, zabytki. Oni sa tutaj naprawde bardzo hot o to nie dotyczy tylko mlodych osob (tutaj ludzie nawet po 50-tce potrafia tak sobie okazywac uczucia, a w Polsce juz wielu wtedy mysli o wyborze trumny, a pocalowac sie soczyscie na ulicy to juz cos niewyobrazalnego i nieobyczajnego). Niby to w krajach polnocy, gdzie zima, snieg, mroz, ludzie powinni sobie tak okazywac uczucia - jest u nas zimno ale my jestesmy goracy. Ale nie, tak okazuja sobie uczucia ludzie poludnia, gdzie zazwyczaj jest bardzo cieplo. I co najwazniejsze w tym wszystkim, inicjatywa jest po obu stronach. Zarowno kobiety niemal rzucaja sie na swoich facetow jak i faceci na kobiety i bardzo to ich raduje. Az milo popatrzec. Do tego tutaj kobiety maja tanie we krwi, wystarczy ciut muzyki. a biodra juz same pracuja.
W ogole mnie tu zadziwia serdecznosc ludzi, usmiechy na twarzach. Nawet policja w Meksyku jest bardzo pomocna, zyczliwa. Gdy robilem dzisiaj zdjecie na srodku ulicy i zatamowalem ruch, to gdy zszedlem na chodnik, policja ktora miedzy innymi zatrzymalem, dokladnie policjanci, pomachali do mnie i pozdrowili. Jakos mam dziwne uczucie, ze w Polsce skonczyloby sie to mandatem otrzymanym od dwoch gburowatych policjantow, niewazne jakiej plci. Na ulicach Mexico City policji jest pelno, jak i ostatnio podczas mojego pobytu, tutaj jest wiecej policji niz w calej Ameryce Poludniowej razem wzietej, mimo ze i tam w wielu miejscach jest policji sporo jak na standardy europejskie (wiecej).
Chcialbym tez napisac pare zdan o handlu w metrze, w autobusach. Handluje sie tu glownie jedzeniem, muzyka, filmami, koncertami, czasami handluja tez dzieci. Handluje sie tez latarkami i tego typu rzeczami. Sprzedawcy sa dobrze przygotowani, maja przenosne telewizory lcd, sprzet naglosniajacy. Praktycznie nie da sie przejechac kilku stacji, by jednego lub zazwyczaj kilku sprzedawcow nie zaliczyc. Jest tez tutaj w Mexico City sporo bezdomnych
W tutejszym metrze mozna w roznych jego fragmentach to podziwiac wystawe wojskowa, to zdjecia przyrody, zywe zolwie, makiety Mexico City z roznych okresow, fragmenty rzezb zapewne wykopanych przy budowie metra, czy nocne niebo (fragment korytarza oswietlono ultrafioletami a na polkolistym suficie zrobiono mape nocnego nieba z gwiazdozbiorami i nie tylko), sa tez pomniki, a juz z innej beczki na niektorych stacjach sa wiatraki z urzadzeniami do tworzenia rozproszonej bryzy wodnej.
Ponadto zapomnialem ostatnio napisac, ze nocleg w hostelu kosztuje mnie tutaj 155 pesos, a pokoje mimo ze ciasne, to zaopatrzone w pelny wezel sanitarny, jest tez winda w budynku.
pozdrawiam
Gregor

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz